Haiti.
12 stycznia
roku 2010 na Haiti zatrzęsła się ziemia. W czasie kilku sekund trzęsienie
ziemi
zakończyło życie prawie 300 tysięcy istot ludzkich. Cztery miesiące później
w ruinach
miasta doświadczyłem zapachu śmierci i nędzy ludzkiej egzystencji
odmienianej
przez wszystkie możliwe przypadki. Fotografowanie na Haiti było
udręką. Nie
da się myśleć o „ dobrym” kadrze kiedy wokół panoszy się zło. Zrobiłem
tam wiele
zdjęć które odbierają mi dobre samopoczucie. Pobyt tam jest punktem
zwrotnym w
myśleniu o sobie, bliźnich, bezradności i odpowiedzialności. Na Haiti
byłem z
grupą ludzi z Caritas Polska i towarzystwa Polska-Haiti niosących pomoc.
Pomimo to
pozostało mi paraliżujące doświadczenie traumy. Tym bardziej że dramat
tego miejsca
nie rozpoczął się od trzęsienia ziemi. Haiti zmienia na zawsze. Odbiera
nadzieję.
Paradoksalnie wszystko co ważne w fotografii jest poza materialnym
obrazem,
tkwi w nas samych. Fotografia jest tylko pretekstem. A może chodzi tylko
o to by
zapomnieć. Możliwie szybko, jak niegdyś wycieczkę z podstawówki do
Auschwitz-Birkenau.
Gdy miałem 9 lat w pewien grudniowy dzień śmierć zabrała mi
Ojca. Każdy
następny podlegał wektorowi siły tego zdarzenia.
Jestem tylko punktem zaczepienia.
Józef Wolny
Ten wieczór pozostanie dla mnie nokturnem - wspomnieniem tragedii ludzkiej, ciemnością, w której słyszę jęk i krzyki wszystkich pogrążonych w bezsile, którym słowa i obrazy nic a nic nie pomogą: bo słowa to pustodźwięki, natomiast obrazy roztapiają się, jak wiosną śniegi pamięci; pozostaje jedynie bolesna wibracja: NOKTURN HAITI
NOKTURN BOLESNEJ EGZYSTENCJI LUDZKIEJ